Jeszcze dziesięć czy piętnaście lat temu czymś normalnym było ładowanie baterii telefonu raz na parę dni. I to nawet jeśli korzystało się z urządzenia przez wiele godzin non stop. Dziś już trudno wyobrazić sobie podobny scenariusz, oczywiście do momentu, gdy nie nastąpi żaden istotny przełom technologiczny. Na to się jednak, póki co, nie zanosi. No więc w jaki sposób można optymalizować zużycie energetyczne w smartfonie? I z czego wynika obecny stan rzeczy?
Producenci telefonów w zdecydowanej większości przypadków stawiają dziś na baterie litowo-jonowe. W porównaniu ze starszymi generacjami technologii są one trwalsze, szybciej się ładują i oferują dłuższy czas pracy, dzięki czemu są przystosowane do współdziałania z niemal wszystkimi modelami smartfonów.
Ogniwa w tego rodzaju bateriach osiągają maksymalną pojemność 3500 mAh. Dla porównania, w kultowej Nokii 3310 ta wartość była aż o 2600 mAh niższa (!). Tym bardziej zaskakujące powinno być więc to, że dawniej telefon dało się naładować na kilka lub nawet kilkanascie dni. Ale czy nie było to czymś spowodowane?
Kiedyś telefony służyły głównie do rozmawiania i pisania SMS-ów. Ewentualnie do grania w mało wymagające systemowo gry, takie jak kultowy “Snake”. Dziś to mikro multimedialne centra wiedzy, rozrywki i interakcji, w których dużą rolę odgrywają takie parametry jak rozdzielczość ekranu, jakość aparatu czy czystość dźwięku.
Największym problemem, z jakim zmagają się dziś producenci najnowszej klasy urządzeń mobilnych to ogromne zapotrzebowanie smartfonów na energię. Zasada jest prosta: im bardziej rozbudowane i energochłonne podzespoły i parametry, tym większy jest popyt urządzeń na moc pochodzącą z akumulatorów.
Co konkretnie powoduje dziś zwiększone zużycie baterii w smartfonach? Na pewno za większy jej drenaż odpowiada panel OLED o wysokiej rozdzielczości. Coraz większe wyświetlacze prezentują obraz o coraz lepszej jakości. Swoją “zasługę” w pochłanianiu energii z baterii ma w tym również łączność telefoniczna.
Sprawę można więc streścić następująco: każdy naddatek energii uzyskany ze względu na zwiększoną pojemność nowoczesnych akumulatorów litowo-jonowych, jest pochłaniany niemal natychmiast przez zaawansowane podzespoły.
Kolejną kwestią, o której należy wspomnieć w kontekście żywotności baterii, jest jej nieuchronne starzenie się chemiczne. Im starszy jest ten element, tym mniej efektywnie dziala. Jest to rezultat tego, że zużywanie się powoduje stopniowy spadek ilości energii, jaką akumulatory mogą w sobie przechowywać.
Jeśli więc zauważysz, że nastąpiło skrócenie czasu, po którym urządzenie wymaga doładowania lub telefon w ogóle nie chce działać bez podłączenia do kabla, to być może jest to sygnał, że żywotność baterii dobiegła końca. Niestety dla klienta, w większości przypadków oznacza to wymianę na nowszy model smartfona, bo dziś raczej nie można wymienić tego elementu na nowszy bez szkody dla konstrukcji urządzenia.
Na niektóre rzeczy po prostu nie ma się wpływu. Zawsze, gdy decydujemy się na nowszy model smartfona, musimy iść na kompromis względem żywotności baterii. Na szczęście można zapobiegać zbyt dużemu poborowi energii, ponieważ to, do czego używa się urządzenia, ma wpływ na wydajność akumulatora.
Dlatego warto:
Na zużywanie się ogniwa mają też wpływ ekstremalne temperatury. Trzeba więc unikać wartości poniżej 0°C i powyżej 35°C. Optymalnym przedziałem temperatury dla większości modeli baterii litowo-jonowych jest zakres od 16°C do 22°C.
Jeśli nie używasz smartfona przez dłuższy czas, to przechowuj je z baterią naładowaną do połowy, w warunkach pokojowych, czyli z dala od wilgoci, chłodu i gorąca.
Musisz wiedzieć o tym, że przechowywanie urządzenia z całkowicie rozładowaną baterią powoduje do stan głębokiego rozładowania. To z kolei prowadzi do sytuacji, gdy bateria traci swoją zdolność przechowywania ładunków. Natomiast długotrwałe przetrzymywanie baterii w stanie naładowania na 100 procent może sprawić, że zmniejszy się jej pojemność, a więc również i wydajność. Ten rezultat często jest nieodwracalny.
Nastąpił już moment, w którym wydajność baterii “nie nadąża” za ulepszonymi podzespołami i zwiększoną funkcjonością flagowych modeli telefonów. CEO firmy Qnovo, Nadim Maluf twierdzi, że co roku o 5 proc. zwiększa się wydajność baterii. Ale niestety zapotrzebowanie energetyczne smartfonów rośnie jeszcze szybciej. Ta dysproporcja jest główną przyczyną tego, że codziennie wieczorem po prostu trzeba “podłączyć się” do ładowarki.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia specyficznych wymagań samych klientów. Otóż oczekują oni od producentów, że ci będą produkować coraz cieńsze, niemalże bezramkowe modele smartfonów. Kłóci się to jednak z możliwościami mechanicznymi urządzeń, bo baterie o małych wymiarach, choć dobrze wpasowują się w najbardziej topową elektronikę, mają przecież ograniczoną wydajność.
No więc z jednej strony zaawansowane funkcje i niewielka grubość smartfonów, a z drugiej – bateria, która przecież musi się w tym wszystkim jakoś “zmieścić”. Impas.
Przy obecnych realiach trzeba po prostu pójść na kompromis – z takiego założenia wychodzą dziś producenci-giganci, tacy jak Apple. Dlatego na przykład w iPhone XR zastosowano mniejszą rozdzielczość i gorszą kolorystykę ekranu w porównaniu ze smartfonami z panelami OLED. Ale w ramach tego “poświęcenia” klienci otrzymują dłuższą pracę urządzenia na jednym ładowaniu i dłuższą żywotność samego akumulatora.
Alternatywną receptą może być wspomniane kontrolowanie zużycia baterii przez właściciela urządzenia. Można to robić w sposób aktywny (np. świadomie przełączając się w tryb Wi-Fi lub włączając funkcję zmniejszonego zużycia energii) lub bierny (np. kontrolując wydajność baterii w aplikacji do zarządzania energią lub w ustawieniach).
Czy takie rozwiązania są fair z punktu widzenia użytkownika? Cóż, to chyba kwestia subiektywna. Wygląda na to, że przy obecnej technologii inne opcje są zwyczajnie niedostępne.