Serwis korporacyjny
 APA Group  

Artykuły

Przemysł 4.0 a mądra produkcja LEAN – okiem coacha

Tantal – kowalny, stalowoszary metal, którego największe złoża znajdują się w Kongo. Dlaczego o nim wspominam? Bo ten pierwiastek stanowi esencję misternego układu równowagi panującego w otaczającym nas świecie. Znajduje się w komputerze, na którym drogi czytelniku czytasz ten artykuł; w telefonie, z którego dziś dzwoniłeś; i w ekranie bankomatu, z którego wybierasz pieniądze. Jest więc niezwykle istotny w przemyśle 4.0 opartym o ekrany dotykowe. A co gdy go zabraknie? Czy wówczas jakiekolwiek założenia “LEAN”, będą miały znaczenie?

Niewątpliwie firmy, które przekształcają się w kierunku Industry 4.0 są mocno „LEANOWE”. Nikt nie projektuje przecież stacji zrobotyzowanych czy wkrętarkowych, aby były nieefektywne. Co więcej, można powiedzieć, iż wszystkie technologie są tak opomiarowane aby zarządzać z maksymalną wydajnością tymi procesami. Z doświadczenia wiemy jednak, że nic w przyrodzie nie ginie, więc skoro w procesie produkcji praca jest bez strat, to gdzie się te straty podziały? Innymi słowy, zadajmy sobie pytanie, jak wygląda cały proces, a nie tylko jego końcówka w Przemyśle 4.0?

Straty i procesy obarczone małą efektywnością przeszły na inne obszary –  obieg dokumentów, serwisowanie, dokumentowie itp. Możemy udawać, że ich nie ma (bo są u innego dostawcy, a nie u nas), ale w rzeczywistości nie rozwiązuje to naszych problemów.

Droga Toyoty – leżąca u podstaw produkcji LEAN – mówi właśnie o tym: najpierw udoskonal się sam, a potem udoskonal proces jako całość. Idź do dostawcy i klienta i tam poszukaj strat i efektywności. Pomożesz swojemu partnerowi biznesowemu, a przy okazji możesz się jeszcze czegoś nauczyć.

LEAN
Tantal to pierwiastek, bez którego Industry 4.0 na daną chwilę nie istnieje

No dobrze, ale jakie miejsce zajmuje w tym wszystkim tantal i Kongo, o którym pisałem na początku? Otóż tam, w Afryce, siedzi sobie w dziurze człowiek z kilofem i podobnie jak w Wałbrzychu czy Giszowcu – jeszcze nie tak dawno temu – otrzymuje za swoją pracę przysłowiowe cztery banany (trzeba zaznaczyć iż cena tantalu w Kongo to ok. 3 USD, a  w Europie ok. 400 USD* – dane z Wikipedii). Jego praca, o czym niektórzy nie chcąc wiedzieć, nie spełnia jakichkolwiek standardów bezpieczeństwa – tzn. spełnia, ale właśnie te z Giszowca, z samego początku powstania kopalnictwa i długo przed tym jak dzień pracy zaczął trwać 8h.

Ów człowiek ciężko pracuje więc na naszą cywilizację, tak abyśmy mogli sobie poklikać na smartfonach lub zdalnie przeprogramować robota czy pokazać wskaźniki na wirtualnej tablicy podczas prezentacji zarządu na 99 piętrze drapacza chmur (w którym to budynku – nawiasem mówiąc – koszt granitów od Boss wynosi 20 000 Euro).

Rosnący rynek powoduje ciągłe zwiększanie zapotrzebowania, jednak metodami ręcznymi więcej surowca nie da się wydobyć. Cena rośnie. Co się stanie, gdy ów człowiek złamie rękę? Albo zamiast 4 bananów dostanie 3 i się zbuntuje, lub założy związki zawodowe? A Kongo to przecież obszar mocno niestabilny, gdzie wiele miejscowych stref wpływów nieustannie ściera się w walce o władzę, gdzie brak równowagi rynkowej i politycznej.

Kiedy górnik z Konga przestanie wydobywać nasz cenny surowiec to zapewne nikt z Przemysłu 4.0 nie pojedzie do kopalni i nie wspomoże go swoją pracą, bo zyskowność czy rentowność produkcji spadnie.

Tak więc w całym procesie rozwoju firm do przemysłu 4.0, człowiek 1.0 może spowodować upadek całej idei. Brzmi niewiarygodnie? Branża automotive doskonale pamięta jak tsunami i tragedia w Fukushimie spowodowała brak podstawowego pigmentu właśnie tam wytwarzanego – produkcja była szczupła, efektywna, tyle że nie było dywersyfikacji produkcji, a efekt „indyka” sprawdził się w 100%.

LEAN
Tragedia w Fukushimie pokazała, że zawsze warto pamiętać o dywersyfikacji produkcji

Oczywiście rozwijamy się i stawiamy na nowe technologie, wierzymy więc, że ktoś wymyśli taką, w której ekrany nie będą już nam potrzebne, bo wejdziemy na przykład w rozszerzoną rzeczywistość. Pewnie takie technologie już są ale wyłącznie w militarnym zastosowaniu, więc zanim wejdą do użytku cywilnego trochę czasu minie. Tymczasem my jesteśmy tu i teraz, a nie w przyszłości.

Każdy proces można usprawnić a ograniczenia tkwią w naszych głowach (choć  czasami staramy się tego nie rozumieć lub udawać, że jest inaczej). Ok. 80% oszczędności można uzyskać zmianami organizacyjnymi (mowa o małych i średnich firmach w Polsce i pewnie o pewnym segmencie na świecie), bo przecież przez lata zaniedbań i korzystania z taniej siły roboczej, nie były czynione żadne inwestycje w procesy i automatyzację. Obecnie pracowników brak już nie tylko w wyspecjalizowanych branżach np. w strefach ekonomicznych, ale brak ich w ogóle. Mądre wytwarzanie – czy tego chcemy czy nie – staje się więc po prostu koniecznością .

Każdy proces ma swój tantal – nazwijmy go oględnie wąskim gardłem – i podlega prawu indyka. Dążenie do szczupłego wytwarzania jest koniecznością, aby przetrwać w otaczającym nas świecie biznesowym. Koniecznością jest także eliminacja trudnych dla człowieka procesów. Noszenie, podnoszenie, warunki w pracy i otoczenie pracy – to obszary, gdzie firmy zmieniają się najszybciej. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż nie żyjemy w świecie idealnym a konsumpcjonizm i mikro ekonomia kształtują wiele procesów i decyzji biznesowych. Są rejony gdzie praca będzie tania z wielu powodów, drogie za to będzie sprowadzenie w to miejsce specjalisty w konkretnej dziedzinie. Wszytko się zmienia, więc chcąc czy nie musimy mądrzej produkować. Trzeba jednak więcej atencji poświęcić samemu procesowi i zarządzaniu ryzykiem. Wkrótce może się okazać, że gdy zabraknie nam surowców lub rąk do pracy, po prostu nie będziemy mieli czego ulepszać.

1 Gwiazda2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek (oddanych głosów: 4 średnia: 4,00 z 5)
Loading...


Zobacz również